Dzika róża, czyli nie tylko latem można zbierać owoce

Hasłem „dzika róża” zwykło się określać niemal każdy dziko rosnący krzew z kolcami o gładkich, czerwono-pomarańczowych owocach, które ożywiają jesienno-zimowe krajobrazy. Rośliny te często spotykamy przy wydeptanych ścieżkach i na odsłoniętych skarpach. Obecność kolców może być irytująca, ponieważ łatwo o nie zahaczyć i się skaleczyć. Wiosną „dzikie róże” wytwarzają kwiaty o delikatnych, (zazwyczaj) różowych płatkach i charakterystycznym słodkim zapachu.

Rosa, bo tak po łacinie nazywa się rośliny z rodzaju róża, znajdują wiele zastosowań, począwszy od użytkowania w celach ozdobnych, poprzez ziołolecznictwo, a kończąc na jadalnych częściach. W okresie jesienno-zimowym polecamy zbierać owoce róży, z których wykonać można pyszną konfiturę, nalewkę oraz dodawać je do herbaty. Natomiast wiosną zrywamy jadalne na surowo kwiaty, które nadają się jako składnik do sałatek lub dekoracja deserów. Z płatków kwiatowych również można wykonać konfiturę.

Zdjęcie przedstawia szaro-brązowy krajobraz łąki w grudniu. Na pierwszym planie widoczny jest pęd z wyraźnie wyróżniającymi się soczystymi, czerwonymi owocami dzikiej róży.
Owoce róży psiej (Rosa canina) na tle grudniowego krajobrazu. W większości opracowań, to właśnie ten gatunek nazywany jest „dziką różą”. Fot. Maciej Gustab

Czy istnieje coś takiego jak dzika róża?

Spójrzmy na temat od początku. „Dzika róża” to zwrot często używany jako termin worek, do którego wrzucamy wiele różnych gatunków róż. To dlatego, że w Polsce rośnie ich przynajmniej kilkanaście, a nie każdy umie je rozpoznawać. Są to między innymi róża psia, róża francuska, róża wielokwiatowa albo róża pomarszczona. Umiejętność poprawnego identyfikowania, do jakiego gatunku należy, spotkana przez nas dziko występująca róża jest sztuką dość trudną i wymaga uważności oraz praktyki. Różnią się one drobnymi cechami takimi jak kolor kwiatów, kształt i wielkość owoców, zagęszczenie kolców, czy obecność gruczołów.

Spacerując po terenach zielonych, najczęściej spotykamy różę psią (Rosa canina). To ona według większości opracowań (w tym według słynnego klucza Rośliny polskie W. Szafera) powinna być określana mianem róży dzikiej. W tym artykule pozostaniemy jednak przy określeniu „róża psia”, co wynika z jej łacińskiej nazwy (canis oznacza wilka/psa). Ponadto, w parkach i ogrodach nasadza się całą gamę gatunków i odmian o walorach ozdobnych. Część z nich, tak jak róża pomarszczona (Rosa rugosa — pochodzi z dalekiej Azji) to rośliny inwazyjne obce i nie powinno się ich  promować.

Róże często krzyżują się ze sobą, tworząc mieszańce, co może utrudniać ich identyfikację. Jednak niezależnie od tego, z jakim gatunkiem mamy do czynienia, wszystkie są jadalne (a przynajmniej nie znamy doniesień o trujących gatunkach róż). Dlatego umiejętność dokładnej identyfikacji róż nie jest konieczna i nawet w przypadku pomyłki ryzyko nieprzyjemnych powikłań wydaje się nikłe.

Owoc róży na ponure jesienno-zimowe dni

Zazwyczaj świeże owoce kojarzą nam się z miesiącami letnimi. W czerwcu czerwienieją truskawki, w lipcu zbieramy porzeczki, a od sierpnia dojrzewają jabłka i śliwki. Z różą jest inaczej. Jej owoce najlepiej zbierać w listopadzie, gdy są w pełni dojrzałe. Jeśli nie zdążymy to w grudniu, czy nawet w styczniu również znajdziemy ich odpowiednio dużo. Można je jeść na surowo. Smak owoców wcale nie kojarzy się ze specyficznym, mydlanym aromatem obecnym w płatkach kwiatów. Jest raczej kwaskowy, a jeśli na zbiór wyruszymy po pierwszych przymrozkach, to będzie lekko słodki. Przemrożone owoce róży stają się miękkie i łatwo wycisnąć z nich swego rodzaju pulpę.

Na zdjęciu widoczny owoc róży pokryty szronem.
Owoce dzikiej róży można zbierać zimową porą. Po przemrożeniu stają się miękkie i słodkie. Efekt ten możemy także uzyskać sztucznie, umieszczając owoce na kilka dni w zamrażarce. Przed dalszą obróbką należy wyciągnąć je z zamrażarki i umieścić na kilka godzin w temperaturze pokojowej aż dokładnie się rozmrożą.

W środku owocu znajdują się „nasiona”. W rzeczywistości są to prawdziwe owoce – niełupki. Tak, czerwony owoc róży to tak naprawdę „owoc rzekomy”. Prawdziwe owoce, czyli niełupki otoczone są pulpą, w której znajdują się włoski. Te ostatnie są najbardziej irytującą częścią róży. Szczypta włosków wrzucona komuś za kołnierz to przepis na swędzący psikus. Niełupki nie są zwykle spożywane, ale można z nich wytłaczać olej wykorzystywany w kosmetyce.

Nasza rodzima supercytryna

Wysuszone owoce róży (wszystkich gatunków) nadają się jako dodatek, lub główny składnik herbaty. Często spotyka się je w mieszankach ziołowych. Ich popularność w ziołolecznictwie i dietetyce wynika z dużej zawartości witaminy C. Według badań w owocach róży psiej może znajdować się 2 razy więcej witaminy C (ok 101 mg/100g w przeliczeniu na suchą masę owocu) niż w miąższu cytryny (47 mg na 100 g suchej masy) [1,2]. Jeszcze więcej zawiera jej róża francuska, bo aż 160 mg na 100 g suchej masy owocu. Należy jednak pamiętać, że witamina C pod wpływem wysokiej temperatury (parzenie, gotowanie) ulega rozkładowi. Przykładowo gotowanie przez 5 minut może zmniejszyć stężenie witaminy C w niektórych roślinach jadalnych (doświadczenia z kapustami) o ponad połowę, a 20 min nawet o 90 % [3].

Na zdjęciu widoczna konfitura z owoców róży umieszczona w słoiczku. Z wyglądu przypomina dżem truskawkowy. Obok umieszczono dwie kromki pieczywa.
Gotowa konfitura z owoców róży (z dodatkiem owocu głogu) stanowi świetną okrasę do pieczywa, pączków, naleśników, czy owsianek. Poza tym każdy, kto w lecie robi dżemy i inne przetwory, już zimą może zauważyć braki w zapasach (a przecież do kolejnego sezonu musi wystarczyć). Warto je więc uzupełnić o konfiturę z owoców zimowych — róża nadaje się do tego doskonale! Fot. Maciej Gustab

Przepis na konfiturę z owoców dzikiej róży

Ciekawym i smacznym pomysłem na wykorzystanie tej rośliny jest zrobienie konfitury z jej owoców (można w tym celu wykorzystać różne gatunki, również te ozdobne i ogrodowe). Żeby ją wykonać, należy w miarę możliwości oddzielić skórki oraz pulpę od niełupek i włosków. Można to zrobić ręcznie przy pomocy noża, ale jest to karkołomne zajęcie dla najwytrwalszych. Prostszy sposób polega na gotowaniu owoców, a następnie ich przetarciu przez sito. W tym celu należy:

  1. Gotować owoce rzekome róży (1 kg świeżych owoców na 1 L wody) przez 5 min (lub krócej jeśli zależy nam na witaminie C) aż zmiękną.
  2. Przecedzić ugotowane owoce przez zwykłe, kuchenne sito.
  3. Nie zdejmując owoców z sita, należy je dokładnie rozetrzeć i ugnieść tłuczkiem do ziemniaków.
  4. Jednocześnie z drugiej strony sita zbieramy łyżką wyciskaną pulpę (ten proces może zająć kilkadziesiąt minut).
  5. Do zebranej pulpy dodajemy cukier (na 1 L otrzymanej pulpy 1 kg cukru lub mniej jeśli preferujemy bardziej wytrawny smak) oraz sok z cytryny (jeśli lubimy).
  6. Otrzymaną konfiturę krótko gotujemy w celu rozpuszczenia cukru i przelewamy do wyparzonych słoików.

Jeśli wydajność przeciskania pulpy przez sito jest niska, to roztłuczone owoce zalewamy ponownie wodą i krótko gotujemy, jednocześnie dokładnie rozcierając je tłuczkiem lub innym narzędziem. Następnie ponownie przeciskamy je przez sito albo worek nylonowy o drobnych oczkach. Jeśli otrzymana pulpa jest zbyt wodnista, to możemy poczekać chwilę, aż osiądzie, a następnie zlać nadmiar wody. Można ją też odparować lub ponownie przecisnąć przez worek nylonowy o drobnych oczkach. 

W przypadku gdy wybraliśmy opcję z krojeniem owoców, zamiast przecierania, to zamiast pulpy rozcieramy z cukrem oczyszczone z niełupek skórki. Dobrym pomysłem jest wymieszanie pulpy z owoców róży z przecierem z owoców głogu w stosunku 1:1. Otrzymamy wtedy konfiturę różano-głogową. Owoce głogu również zbiera się w okresie jesienno-zimowym. Rosną na podobnych stanowiskach, co róża. W środku owoców głogu znajdują się pestki, które oddziela się od miąższu w taki sam sposób jak w przypadku róży (krótkie gotowanie owoców i przecieranie tłuczkiem przez sito).

Na zdjęciu widoczny gruby pęd dzikiej róży z wyraźnymi, haczykowatymi kolcami. O kolce łatwo jest się skaleczyć.
Pędy róży pokrywają ostre kolce. Przed wyruszeniem na zbiory dobrze jest wyposażyć się w grube rękawiczki. Fot. Maciej Gustab

Pączki z różą po swojemu

Takie przetwory stanowią oryginalną, nietypową propozycję, którą zaskoczyć możecie swoich bliskich i przyjaciół. W końcu kto z nas próbował w życiu czegoś takiego jak ręcznie robiona konfitura z prawdziwych owoców róży? W sklepie trudno coś takiego znaleźć. Jednocześnie takie smakołyki możesz spróbować, zamawiając nasz wegetariański catering na event firmowy ;). Konfitura może posłużyć także do pieczenia ciast i pączków. Wspaniale sprawdzi się więc z myślą o tłustym czwartku.

To właśnie konfitura z płatków lub owoców róży powinna stanowić nadzienie klasycznej wersji pączków. Tak się jednak często nie zdarza. Przed zakupem pączków dobrze jest dokładnie przeczytać ich skład (jeśli mamy taką możliwość). Zdarza się, że pod hasłem „nadzienie różane” nie znajdziemy informacji o obecności płatków czy owoców róży, a jedynie „przecier owocowy” (czy jest tam róża wśród owoców?) i „aromat” (jaki aromat? kto to wie?). Dlatego, chcąc mieć pewność do tego, co i jakiej jakości znajdzie się w środku pączka, najlepiej jest wykonać go samemu z użyciem własnoręcznie przygotowanej konfitury.

Zbieranie owoców róży to także dobry pretekst, by zimową porą ruszyć z domu i wyjść na spacer. Z łatwością znajdziemy je pośród dzikich terenów, jak i w zieleni miejskiej. Jeśli planujecie wyruszyć na zbiory owoców róży, to polecamy zaopatrzyć się w grube rękawiczki, dla ochrony przed kolcami. Natomiast jeżeli interesuje was tematyka innych dzikich roślin jadalnych, chcecie nauczyć się je rozpoznawać i przetwarzać, to zapraszamy na nasze warsztaty.

Literatura:

[1] Demir, N., Yildiz, O., Alpaslan, M., & Hayaloglu, A. A. (2014). Evaluation of volatiles, phenolic compounds and antioxidant activities of rose hip (Rosa L.) fruits in Turkey. LWT – Food Science and Technology, 57(1), 126–133.
[2] Elkhatim, K. A. S., Elagib, R. A. A., & Hassan, A. B. (2018). Content of phenolic compounds and vitamin C and antioxidant activity in wasted parts of Sudanese citrus fruits. Food Science & Nutrition, 6, 1214+.
[3] Diengdoh, F. D., Dkhar, R. E., Mukhim, T., & Nongpiur, L. C. (2015). Effect of cooking time on the ascorbic acid content of some selected green leafy vegetables. Int. J. Sci. Res, 4(7), 35–37.

Podobne wpisy